Miałam znów sen, łamiesz mi kości
Wyrywasz włosy, uderzasz głową
A ja kocham być z Tobą, kocham być z Tobą
Kocham być z Tobą
Nie da się uciec od pisania. To coś, co ma się ciągle w swojej głowie lub na końcu swojego języka: nawet jeśli nieuchwytnie, nawet jeśli niespisane. To coś co nie pozwala o sobie zapomnieć lub stale o sobie przypomina.
Więc i ja, spotęgowana swoją falą uczuć wracam...
To niesamowite jak jedna noc i dwa zapamiętane (przeklęte) sny są w stanie przewrócić nasze życie do góry nogami. Coś nad czym tak starannie i pieczołowicie pracowaliśmy, czyli - spokój ducha, równowaga, czy wiedzenie szczęśliwego życia - wszystko, po prostu wszystko, po kolei szlag trafia
Boję się znów ukołysać swoją głowę w poduszkę, z obawą, iż gdy ją podniosę będzie zbyt ciężka, niezrozumiała i tak cholernie melancholijna, że w opanowaniu tychże emocji będą musiały pomóc niewątpliwie mokre oczy oraz hektolitry wina (koniecznie czerwonego).
Bycie wrażliwym to najpiękniejsze apogeum emocjonalne jakie tylko może doświadczyć człowiek, jednak czasem pewne uderzenia stają się zbyt bolesne, a siniaki jakie się przy tym pojawiają - nie chcą się już tak szybko zagoić. Ich codzienne zakrywanie nie tylko bywa krępujące, ale i uwłaczające; zwłaszcza, gdy ciągle mija się na ulicy ludzi, którzy przecież nie muszą tego robić... Powinnam się z tych różnic cieszyć? Czy je przeklinać?
Jednego Ci Panie X zazdroszczę (tak nieodwracalnie), i mam cichą nadzieję, iż kiedyś to ja osiągnę 'posiadanie Cię w dupie', z taką samą mocą i siłą, jak Ty mnie...
Pozdrawiam
Madeleine Eł