sobota, 19 stycznia 2013

44. WORK = LOVE

Nigdy bym nie przypuszczała, 
że będę żałować marzenia które się spełniło.


   Ponieważ wiecie, iż mój blog poza pasją modową znajduje swoje ujście w kreatywnym (mam nadzieje) tworzeniu tekstów, pozwoliłam sobie na stworzenie jednego z nich.
Ostatnia sesja zdjęciowa jest również owocem współpracy z nieziemsko utalentowaną Grażynką :)  

    Starty nie da się opisać. Stratę możemy jedynie poczuć. Jednak - Czy istnieje jakakolwiek szansa, aby ją zobrazować za pomocą dowolnego zamiennika?

Wszystko zaczyna się od gorączkowych poszukiwań. Składnia ofert poprzez zadowalające nas instytucje. Pierwsza rozmowa, na którą przygotowujemy się w nerwowej atmosferze. Na przemian zadawane pytania i odpowiedzi oraz stałe wytężanie swojego rozumku w celu uniknięcia gapy. I ta żmudna nadzieja... aby to właśnie jego numer rozbrzmiewał na pół domu. Euforia, nieopisana radość - wybrał mnie. Tak właśnie- mnie i tylko mnie!
Na początku, poprzez mieszankę serotoniny itp, mamy luzy. Każdy traktuje nas, jakbyśmy mieli przyklejoną do czoła tabliczkę z napisem: "Uczę się" [czytaj. "Mam prawo do popełnienia błędów"]. Problem pojawia się w momencie, kiedy tak naprawdę nie zauważamy, iż wyrozumiały napis zamienia się na – "Jesteś pod odstrzałem. Wszystko powtarzam tylko raz. Nie masz prawa do powtórzenia błędów. Musisz zwracać uwagę na każdy szczegół". (chociaż, jak dla mnie (z całym szacunkiem), ale kierownictwo nie musiałoby się tak szczególnie wysilać, i wystarczyłoby po prostu napisać: "Wymagamy od Ciebie niemożliwego - bycia idealnym"). Zaczynasz wariować. Od tej pory, zamiast przyjemnych nocy czeka Cię kilku razowe wybudzanie i niepewne sprawdzanie telefonu -"czy przez przypadek nie zapomniałam już wyłączyć budzika?". Sięganie na linię swoich bioder oraz badanie -"czy kluczyk od mojej szafki faktycznie znajduje się w kieszonce spodni?". A zamiast poznawania nowych wytycznych - stałe znoszenie i wysłuchiwanie krytyki (z powodu braku wiedzy) z zagryzionymi zębami. I ta nieopisana niewdzięczność, ze zwalniania się z ćwiczeń, latania i starania, aby wszystko na terenie sklepu czy magazynie było w jak najlepszym porządku. Oraz słodki koniec współpracy przepełniony goryczą, z powodu kilku błahych elementów, które tak naprawdę można było jeszcze zmienić.

    Jednak hellow!! Żyjemy w XXI w, w czasach gdzie ludzie są pamiętliwi do potęgi entej oraz którzy tak naprawdę nie chcą niczego naprawiać. Gdzie zamiast preferowania pracy nad osobą, która została powierzona na ich odpowiedzialność, wybierają rezygnacje, czy skreślenie za pomocą jednego ruchu długopisem. Najwidoczniej moja nieudolność przekracza, jakże ludzką i prostacką wyobraźnię, skoro zatrzymanie mnie byłoby o stokroć gorsze od kolejnego przeszukiwania stosu CV, umawiania oraz przeprowadzania kolejnych rozmów kwalifikacyjnych. Stąd... moimi jedynymi słowami na zdanie: "Dziękuje, za wszystko co do tej pory zrobiłaś", było: "Spoko"(dokładnie to samo, które usłyszał mój eks wypowiadawszy powyższą linijkę).

    Ostatni miesiąc, naprawdę dał mi w dupę. Kompletny brak czasu spowodował, iż całą edukacyjną sesję zostawiłam na ostatnią chwilę. Zarywanie nocy oraz uczęszczanie na egzaminy bardziej na logikę niż z wiadomościami w głowie, to tylko kilka z gratisów. Będąc pod stałą krytyką, moja pewność siebie leży gdzieś na dnie i tylko "cicho" kwiczy.
Żałuje tylko jednego straconego czasu, bowiem... jest to jedyna rzecz której już nikt mi nie odda...
Ciocia Madzia radzi: jeśli chcesz uniknąć poczucia bycia wykorzystanym, nigdy więcej nie zatrudniaj się w żadnym (nawet w ekskluzywnym sklepie) podczas wyprzedaży. Amen


Dzięki Bogu, świat kręci się dalej. Kilka dni temu dostałam propozycję od pewnego Pana, który z sercem na dłoni wyraził chęć współpracy związaną zarówno na polu - stylistycznym, jak i dziennikarskim. Na razie nie mogę więcej zdradzić. Jednak już sam pomysł, jak i uwzględnienie w nim mnie - dodało mi skrzydeł... Moje życie to suma wielkich przypadków oraz silnego wpływu przeznaczenia. A ja sama już nie mogę się doczekać na ich dalszy rozwój!





fot. MISTRZ GRAZIA :***

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

dobry tekst Kochana ;)
ja czuję się wykorzystywana w swojej pracy odkąd tam pracuje. Czasami mam wrażenie , że wolałabym przewalać węgiel gołymi rękami lub ( ciężko w to uwierzyć) wziąć się za naukę niż być w pracy. Jak ciężko pogodzić pracę ze studiowaniem przekonałam się na 2 roku studiów , wcześniej udało mi się jakoś to wszystko ogarnąć. Ale jakby nie patrzeć poprzez zatrudnienie i studiowanie niejako bawimy się w " dorosłość ". O ile ona już dawno nas nie dopadła :)
buziak! ? Bmb

Anonimowy pisze...

Każda lekcja ,doświadczenia mają nas uczyć , uczyć nie popełniać błędów i dawać siłę na nowe wyzwania które życie stawia na nasze barki każdego dnia...............walka przed Tobą.... Pit.

Prześlij komentarz